Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
283
BLOG

Polska propaganda szowinizmu narodowego odnosi sukces

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 5

 

Mam przyjaciół zapatrzonych w kraje Europy Zachodniej. Cieszą ich tamtejsze 5- do 6-ciokrotnie wyższe zarobki przy często niższych cenach żywności i innych usług. Ceny mieszkań potrafią być wyższe, ale nie zawsze- w Wielkiej Brytanii duża kawalerka w nowym budownictwie kosztuje 400 funtów miesięcznie, tyle samo co płaci mój kumpel w Warszawie. Relatywnie więc mają do dyspozycji kilkukrotnie większy budżet przy porównywalnej pracy.

Im bardzo odpowiada schludność i estetyka wielu tamtych miast, te równiutkie chodniki, zadbane trawniki, ta dbałość o każdy detal. Podoba się im ekologiczny transport zbiorowy, to że nawet w małych miastach wszędzie się dojedzie bez samochodu, a pociągi między miastami potrafią kursować co 30 minut. Podobają im się ścieżki rowerowe, to że samochody muszą ustępować rowerom pierwszeństwa na skrzyżowaniach dróg i takich ścieżek. Cieszy ich to że piesi mają pierwszeństwo jeśli tylko podejdą do przejścia dla pieszych. Cieszy ich uspokojenie ruchu w centrach miast, to że chodniki nie są zastawione samochodami tak jak w Polsce. Wystarczy przejechać z Czech do Polski by zobaczyć samochody parkujące na chodnikach!

Potrafią latami mieszkać w mieście, o którym sądzą że ma jakieś pół miliona mieszkańców, po czym po latach odnajdują ze zdziwieniem że liczy ono tylko 100 tys. Idąc przez ich centrum co 100 metrów spotykają kogoś znajomego i spędzają z nim pół godziny na pogawędce. Mają przyjaciół z którymi dyskutują o polityce międzynarodowej i czytają gazety jakich w Polsce nie znajdziemy. Na lunch jeżdżą do restauracji w centrum miasta gdzie spotykają się ze znajomymi. Wieczorem palą dżointa na wspólnej imprezie. Domówki, prywatki na 200 osób. Didżeje i nawijacze w salonie.

Cieszy ich różnorodność kulturowa Europy Zachodniej. To, że na kompletnej czeskiej prowincji spotkają czarnoskórego. To że muzyka czy kultura wielu krajów dzięki imigrantom zmieszała się i przejęła wiele z kultur innych krajów, innych kontynentów. Cieszy ich tolerancja dla ludzi o innym kolorze skóry, którzy nie tylko mają pracę, ale także coraz większe szanse kariery. W monokulturowej Polsce słyszy się tylko o pobiciach obcokrajowców. Na polskiej prowincji de facto ulicami rządzą już neofaszyści, odradzają się nietolerancyjne organizacje w rodzaju Falangi.

Cieszy ich nawet świat polityki. W krajach historycznie protestanckich rządy skutecznie zwalczyły rozmaite monopole, choćby w sieciach infrastrukturalnych. Już dziesięć lat temu w domu mojego holenderskiego znajomego były dwa telefony- było to spowodowane konkurencją. Można wybrać dowolnego dostawcę prądu czy gazu, na kolejach czy w autobusach jest konkurencja regulowana- rządy wybierają przewoźników dla pasażerów w mechanizmach przetargów.

Cieszy ich niezależność regionów, to że w Brandenburgii czy Szkocji lokalny rząd ma dużo więcej kompetencji od rządu centralnego. I skutecznie rozwiązuje lokalne problemy, rządzi policją, uniwersytetami, transportem i setką innych spraw. To takie ojczyzny w ojczyznach.

Cieszy ich świat komercji, oferta handlu. Setki butików z megakolorowymi dresami, concept stores ze skejtowymi butami produkowanymi w krótkich seriach, z których każdy jest dziełem streetartu projektowanym przez prawdziwych artystów. Cieszy ich radio w którym leci ta sama muzyka której oni sami słuchają. Radio w którym programy są tak mądre że godzinami słuchają ich z otwartymi ustami. Cieszą ich media, jak BBC z inteligentnymi serialami, przy których polskie opery mydlane rażą sztampą i konserwatyzmem.

Kultura, teatry- nawet jeśli rzadko tam zaglądają to wiedzą że w salach koncertowych orkiestry grają często to co lubią, choćby jakichś minimalistów. Wybierają się na obrazoburczą operę w trakcie której przed gmachem opery główny bohater, ksiądz, jest palony na stosie z wyroku inkwizycji. I to wszystko ma miejsce w 60-tysięcznym mieście. W miastach kilkusettysięcznych żyją jak w raju- całonocne imprezy, najlepsi didżeje, nawijacze itp.

Polska obok Rumunii i Bułgarii zalicza się do tych krajów gdzie nie doszło do rewolucji po 1989 roku. Nie obalono starych władz, nie zbudowano nowego porządku, nowych mediów, nie oczyszczono życia publicznego z wpływów dawnych elit, dysponujących choćby teczkami wywiadu i mającymi spore możliwości szantażu. Zmarnowano bogactwo tych regionów kraju które miały infrastrukturę typową dla najbogatszych krajów Europy- choćby Ziem Odzyskanych.

Tam luksusowe wille zamieniono w socjalne slumsy z odpadającymi sztukateriami, zapach grzybów z nieremontowanych od 70 lat kamienic czuć nawet na ulicach. Tam potrafią nieremontować dachu przez 100 lat. Linie kolejowe którymi przed wojną „Latający Ślązak” grzał 160 na godzinę, dziś rozkradli złomiarze. Opery w kilku miastach po polskiej stronie granicy albo zamknięto, albo leżą gruzach do dziś, jak ta na rynku w Głogowie. Kolej miejska, taka jak system S-bahn w Berlinie, po polskiej stronie granicy jest demontowana na złom.

Polska jest zbudowana na nie mówieniu ludziom prawdy, na propagandzie. Czytam polskie media, i nie mogę znaleźć informacji o tym, że wyjechawszy do Europy Zachodniej do pracy, po opłaceniu kosztów życia zostanie nam kilka razy więcej pieniędzy. W gazetach pisze się o tym ze posłowie znajdują karaluchy i prusaki w daniach serwowanych w sejmowej kantynie, a nie o tym jak zorganizowano rzeczy na Zachodzie Europy. Ludzie którzy mają doświadczenia z Europy Zachodniej i chcieliby w Polsce wpłynąć na jakieś zmiany, mówią że niemożnością jest opublikowanie tekstu w tej polskiej prasie, że wielokrotnie muszą zmieniać wydawców by w ogóle coś się ukazało. Znajomy gej swój tekst o gospodarce publikować musiał w czasopiśmie katolickim.

Zaś ci, którzy chcieliby zmieniać coś poprzez partie, znajdują że w zasadzie tylko jedna opcja polityki europejskiej- konserwatyści (Eur. Partia Ludowa), ma w Polsce poprawną reprezentację. Jeśli chcieliby stworzyć ruch o jednej z 4 innych popularnych w europejskiej polityce ideologii politycznych, mówią że nie wyłożą tylu pieniędzy na partię, bo im żal wydawać ich własną kasę, która im się nie zwróci. A bez grubej kasy nie można konkurować z już istniejącymi partiami mającymi po 100 milionów rządowych dotacji na kampanię wyborczą. A bez pieniędzy to nic poza kanapą nie powstanie. Wiedząc o systemie finansowania, nawet nie zabierają się za próbę wejścia na ten rynek. Świeża krew tu się nie ma szans dostać.

Polska się nie zmieni. Nie wierzę nawet że za 50 czy 100 lat dogonimy Czechy lub Estonię. Opowieści o tym że do 2030 dorównamy z naszym PKB do krajów Europy Zachodniej, można między bajki włożyć. W gazetach nawet nie piszą (możliwe że mają w tym interes) że Polska (wg PKB na mieszkańca) jest na poziomie rozwoju Gabonu czy Libii, poniżej nawet zamożności obywateli swojej dawnej kolonii- Trynidadu i Tobago, w którym dziś odbywają się wielkie uliczne karnawały przy dźwiękach muzyki soka. Liderem reform byliśmy może dekadę temu, od tamtego czasu poszybowaliśmy na dno. Samo dno, jesteśmy tam wraz z Rumunią i Bułgarią.

Polska jest nudnym, biednym, zacofanym krajem bez perspektyw na rozwój inny niż dostarczanie taniej siły roboczej krajom Zachodu. Szkolnictwo wyższe to tylko nakręcone propagandą wielkie szyldy za którymi stoi bardzo niewiele. Kultura tego kraju jest nudna i pozbawiona obcych wpływów na taką skalę jak to ma miejsce w innych krajach Europy. Wygląd miast jest tylko dowodem braku demokracji już na szczeblu lokalnym. Ludność w tym kraju tkwi tutaj zapewne tylko dlatego że jest niedoinformowana o tym że w innych krajach za swoją pracę może otrzymać kilkakrotnie więcej tudzież nie zna języków obcych.

Z miast przygranicznych wyemigrowali niemal wszyscy młodzi ludzie z niektórych subkultur. Na imprezę w mieście 50 km od granicy, na której rok temu bawiło się kilkadziesiąt osób, w tym roku przyszło 10-krotnie mniej ludzi. Organizator imprez twierdzi że od kilku miesięcy odpływ młodych ludzi osiągnął taką skalę że nie widzi szans organizowania czegokolwiek poza okresem świąt, gdy emigranci wracają do rodzin. Żyją jeszcze duże aglomeracje.

Polska się nie zmieni i wszyscy emigranci to czują. Nawet jeśli wrócili z emigracji, to trafiają w pustkę, bo ich dawnych znajomych rozrzuciło po Europie. Większość zaś po prostu uwiła sobie życie poza Polską. Propaganda dziennikarzy-nacjonalistów o fali powrotów to trochę życzeniowe myślenie. Ale skuteczne- ludzie w tym kraju wciąż są nią omamieni. Jak to możliwe, że nasz kraj jest krajem propagandy?

 

Literatura:

Lista krajów wg PKB per capita

http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)_per_capita

 

 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka