Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
1119
BLOG

Poczta Polska to po prostu skandal

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 15
Wczoraj próbowałem skorzystać z usług Poczty Polskiej. List o standardowym rozmiarze kartki A4, najpopularniejszym wszak rozmiarze papieru, nijak nie chciał wejść do kilku skrzynek pocztowych, które znalazłem w centrum Warszawy. Poczta Polska to nękany strajkami nawiększy polski pracodawca ze sporym przerostem zatrudnienia, i najmniej chyba zreformowany polski monopol państwowy.

Poczta to dość stara instytucja, założył ją podobno król perski Dariusz  albo Cyrus II Wielki, dokładnie źródła nie precyzują, który. Inne źródła wprowdzenie poczty przypisują Hammurabiemu (1700 p.n.e.). W starożytnych Chinach, za Kubilaj Hana (dynasta Han, 206 p.n.e.- 250 n.e.) tamtejsza poczta dysponowała 1400 placówkami, majacymi do dyspozycji ok. 50000 koni, 1400 osłów, 6700 mułów, 400 wozów, 6000 łodzi, ponad 200 psów i 1150 owiec (ciekawe po co?). W starożytnym Rzymie wprowadzono cesarską pocztę imperialną, pierwszą pocztę we współczesnym sensie tego słowa. Tamta poczta była powolna, prędjkść, jak obliczono dziś, wynosiła ok. 60- 80 km dziennie.

Mieszkając w Wielkiej Brytanii codzienne dostawałem furę poczty. Nie wiem jak mój adres trafił w czyjeś ręce, pewnie z rejestru wyborców. Reklamy napływały nieprzerwanym strumieniem. Karta Visa? No problem. Kredyt? Tak samo.

W Polsce tego nie ma. Poczta jest droga, opłata za list jest nawet o jakieś 30 % droższa jak w Wielkiej Brytanii (tam list standarsowy kosztuje wg cennika 27 pensów -1,10 PLN, przy większej liczbie listów jest to 24 pensy, 1 PLN). Skrzynek pocztowych jest jak na lekarstwo. W moim rodzinnym mieście na mojej dzielnicy, kilkanaście wieżowców, jakieś 10 tysięcy ludzi, skrzynkę zlikwidowano jakieś kilka lat temu (i tak zresztą listu A4 byśmy do niej nie włożyli), ajencji poczty też już chyba nie ma. I pomyśleć że w Czechach już jakieś 10 lat temu na pensjonacie na bocznej ulicy, zupełnie na uboczu, wisiała skrzynka pocztowa. Opróżniał ją ten sam listonosz, który przynosił nam do pensjonatu listy. I to wszystko w Harrachovie, który możliwe że nawet jest wioską, a nie miastem.

W Anglii na moim niewielkim osiedlu była poczta, w sklepie spożywczym, na jego końcu. Były 2 okienka, obsługiwała ją jakaś rodzina muzułmańskich imigrantów. Tu w Warszawie poczt jest mało a kolejki są gigantyczne, a co dopiero na prowincji. W Anglii znaczki można było kupić w każdym kiosku, wszędzie mieli mieli karnet z kilkoma znaczkami z podobizną królowej. W Polsce po znaczki trzeba chodzić na pocztę, przez co listów jest oczywiście mniej, ale przecież poczta jest państwowa, więc jej zarząd ma utracone zyski od lat bardzo głęboko w dupie.

Na Polskiej Poczcie nie można przesunąć pracownika na gorsze stanowisko czy obniżyć mu pensji. Wywalczyły to związki (na poczcie działa ich 45), podpisano to w 2005 roku. W Polsce o prywatyzacji czy zmiany statustu państwowej poczty w spółkę z o.o. nie mówi się wiele, choć ten krok 21 lat temu poczyniła Nowa Zelandia (1987, wraz z liberalizacją rynku w 1998). Inne kraje rynek otworzyły szeroko dla konkurencji, m.in. Szwecja (1 stycznia 1993, por. prywatna szwedzka poczta miejska: http://www.citymail.se  ), Niemcy (2005 i 2007) oraz Argentyna. I ja w Wielkiej Brytanii dpstawałem listy przez prywatną pocztę, i bez żadnych metalowych obciążników jak w Polsce. Przecież to strata dla społeczeństwa i jaka praca dla biednych prywatnych listonoszy- oni te obciążniki przecież muszą dźwigać po to tylko, by się zbytnio prywatna poczta nie mogła rozwinąć.

W Polsce działa tylko jedna duża prywatna poczta- InPost (http://www.inpost.pl/ ). Ma na razie tylko 151 placówek. Nie ma jej niestety koło mojego mieszkania, skorzystałbym z ochota bo listy zwykłe do 150 gram są o 30 % tańsze, a czasem przy wysyłaniu kilunastu ciężkich listów robi się kilkanaście złotych oszczędności. Aby obejść polskie prawo zakazujące konkurowania z Pocztą Polską, na listy przywiesza się 50-gramowe blaszki, przez co usługi tej poczty wychodzą z kategorii listów. Szkoda że tej poczty nie można znaleźć w centrum Warszawy. Mogliby chociaż sprzedawać puste koperty z blaszkami w sklepach i poustawiać skrzynki na ulicach. Ich koperty od razu mają rozmiar a4. Inny operator to PAF, ale tej poczty nigdy jeszcze nie widziałem. Jest też Miejska Poczta Doręczeniowa w kilku miastach, m.in. Rybniku, ale podobno ścigają ją urzędnicy.

Jako dziecko zbierałem znaczki. Mam do dziś sporą kolekcję (choć znaczki po dziadku Ludwiku gdzieś zaginęły, a on zbierał znaczki w okresie hiperinflacji, takie długie z samuymi zerami). Pamiętam z dzieciństwa że kraje niedemokratyczne, różne reżimy, miały bardzo brzydkie i niechlujne znaczki, a kraje bardzo demokratyczne znaczki bardzo piękne i dokładnie wykonane. Zgadnijcie jakie są dziś polskie znaczki? To największa szmira i hańba filatelistyki jak widziałem. To kicze, nie ma tam za grosz estetyki, są brzydsze nawet od znaczków poczty Stanów Zjednoczonych, dość kiczowatej. Polscy grawerzy znaczków, jak choćby Czesław Słania, karierę robili za granicą, pracując np. dla poczty szwedzkiej. Dla Polski ów artysta wykonał w ostatniej dekadzie jeden ładny znaczek.

Polskie paskudy filatelistyczne pokazują tylko upadek Poczty Polskiej. Zamiast reklamować nasz kraj na listach wysyłanych za granicę, obrzydzają i ośmieszają. Mam setki znaczków z różnymi widokami, panoramami miast. To co się obecnie w Polsce wydaje na poczcie zasługuje tyko na jedno- natychmiastowe zwolnienie tych wszystkich projektujących i tworzących znaczki ludzi, i zaoranie owego działu. Zamiast nich powinno się zatrudnić rytowników, grawerów, jak w Szwecji.

Swoje miejsce pracy pocztowi „artyści" zyskali chyba nie dzięki talentowi. Sam zaprojektowałbym tysiąc razy ładniejsze znaczki, chodziłem w dzieciństwie na kółka  plastyczne. Mam mnóstwo kolegów, bardziej ode mnie zdolnych plastycznie. Nikt nawet nie potrafiłby zrobić takiej szmiry, tych wyblakłych akwarelek albo brzydkich widoczków miast, to aż trzeba naprawdę umieć. Znaczków już nawet nie robią techniką grawerską, choć w innych krajach to dalej jest normą.

Mam dość produkowania kiczu w milionach egzemplarzy za państwowe pieniądze. A tak, wiem, masz pomysł to wyślij go nam, może wykorzystamy. Ale ja nie jestem od projektowania znaczków, mi wystarczy je porównać z tym co mam uzbierane w klaserach by być pewnym pseudoartystycznej ściemy jaką się wciska ludowi. Pomyśleć że w innych krajach o wygląd znaczków się dba jak o wizytówkę danego kraju.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka