Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
4656
BLOG

Liczby się nie sprawdziły...

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 30

Liczby się nie sprawdziły, uczy Max Otte, niemiecki guru ekonomii, jeden z nielicznych którzy w porę przepowiadali kryzys (w wydanej w 2006 roku książce "Der Crash kommt" trafnie przepowiedzial że wybuchnie bańka spekulacji nieruchomościami i rynku subprime). 

 
Otte mówi: liczby są tylko wynikami procesów na rynku, i są fałszowalne. Ja też, zarządzając działalnością gospodarczą, na liczby patrzę jako na wyniki, i nigdy nie mówiłbym o kryzysie finansowym, przyczyny leżą zwykle gdzie indziej, co tez przerabiam w pracy zawodowej. 
 
Otte na pierwszych 150 stronach daje przykłady szeregu fałszerstw gospodarczych z nader wielu branż. A to oszukiwały sklepy dyskontowe, sprzedając produkty nader nietrwałe, a którychto stosunek całkowitych kosztów używania do ceny był dużo bardziej niekorzystny niż w przypadku wyżej wycenianych produktów poprawnej jakości. Podawał przykłady metod fałszowania i pompowania bilansów firm, ich banalnie prostego oczyszczania z "toksycznych pozycji". Pokazywał jak łatwo jest fałszować i manipulować oficjalne rządowe statystyki, choćby bezrobocia czy inflacji. Przedstawiał, jak póżne i puste okazały się obietnice polityków jeśli chodzi o posprzątanie po kryzysie. Jego przyczyn nie uleczono, pacjent jest nadal chory. 
 
Także w Polsce nikt nie dochodzi, czy Polacy per se są w stanie spłacić swoje zobowiązania. Tych po stronie państwa mamy już bodaj 80 tysięcy na głowę mieszkańca rocznie, co daje odsetki w wysokości kilku tysięcy rocznie, trwale zmniejszających naszą konsumpcję dziś. Tych danych nie podaje się oficjalnie, choć ich lwią część stanowią księgowo jak najbardziej realne i zapadalne zobowiązania do przyszłych rent i emerytur obecnie pracujących. A ów problem zadłużenia explicit i implicit jest dobrym przykładem manipulowania danymi statystycznymi przez, ach, jakże obłudnych polityków.
 
Trudno o lepszy przykład piramidy finansowej niż obecny system świadczeń rentowych i emerytalnych. Państwo polskie zabrania tworzenia takich struktur podmiotom prywatnym, jedak samo takie tworzy. Piramidy tworzą się też niejawnie, jakieś sytemy grupowych zakupów, tajnie przekazywane, oferują budowane piramidalnie systemy wynagrodzeń. Zwykli ludzie, studenci, zamieniają się w naganiaczy tajemniczych piramid dziwnych korporacji.
 
Pamiętacie jak premier Tusk stał na tle mapy czerwonego oceanu gospodarczego zwoju, szefując jednej z dwóch zielonych wysp. Drugą z tych "zielonych" wówczas wysp była Grecja. Budowa polskiej infrastruktury jest nader kosztowna, plany są maniakalno- pompatyczne, godne choćby Hitlera. Koszty są wygórowane w europejskim porównaniu. Część infrastruktury jest bezsensownie dublowana, kosztem setek milionów czy kilku miliardów. Nowe inwestycje często tworzą bardzo niewielką wartość dodaną: jaki efekt niesie wymiana torów pozwalających pociągom kursować 140 km/h na tory pozwalające kursować o 20 km na godzinę szybciej? Albo przebudowa drogi bez podniesienia bezpieczeństwa poprzez budowę bezkolizyjnych skrzyżowań dwupoziomowych? 
 
Żródłem marnotrawstwa jest już sam skrajnie, wysoce upolityczniony proces oceny inwestycji infrastrukturalnych i ustawiania ich w kolejności stopy zwrotu z inwestycji. Wówczas małe projekty mogłyby się okazać znacznie bardziej sensowne od wielkich, megalomańskich inwestycji, na ktorych można przeciąć wstęgę w blasku fleszy prorządowych mediów. Ale tego nikt nie bada, same dokumenty, choć powinny być upublicznione, są zwykle owiane tajemnicą. Nie wiadomo w ogóle czy je przygotowano, mimo że ktoś zainkasował znaczne sumy. 
 
W wielu firmach je wykonujących trzeba zresztą tkwić w szczególnym, skrajnie korupcyjnym guanxi- sieci wzajemnych powiązań, często działających na zasadzie wzajemności. Sektor państwowy w Polsce jest otoczony miriadą firm konsultingowych, stojących na styku polityki i biznesu. Są całe sektory biznesu, gdzie politycznie umocowane konsultingi zdominowały cały rynek, a to co produkują jest niedostępne opinii publicznej. Szefowie firm konsultingowych publicznie potrafią poświadczać za stan niezgodny z faktycznym, zapewne nie za darmo. Obecny rząd na odchodne uchwalił ustawę jeszcze ściślej zasłaniającą opiniii publicznej szanse poznania wielu procedur i dokumentów. Tymczasem opłacane sowicie podmioty są obecne choćby na rynku mediów, czy to jako wydawcy, czy to jako eksperci wypowiadający się rzekomo w imieniu szeroko pojętej publiczności. 
 
Czasem widzowie obserwują ledwie twarz, nieświadomi całego złożonego guanxi która powoduje że ta a nie inna osoba stale zajmuje miejsce przed kamerą. W Polsce wokół przedsiębiorstw medialnych gromadzą się całe tabuny ekspertów. Niektórzy są opłacani za występy na wizji, choćby eksperci od lotnictwa po katastrofie smoleńskiej, co jest dość kuriozalną praktyką, czyni bowiem z osób wygłaszających opinie osoby uzależnione finansowo od wydawcy danego medium. Są eksperci czerpiący swoje gaże od sektora rządowego, którzy głosząc nieprawdę przeczącą faktom próbują pogrążyć przeciwników politycznych. 
 
W polskim życiu publicznym niewiele się mówi o tym kto z kim uprawia seks. Afera Dominique Strauss-Kahna, w mediach występującego także jako Dr Strauss i Mr. Kahn, tudzież jako szympans w rui, przeorientowała odbieranie mediów we Francji. Ofiarą DSK którego ofiarą padła wielokrotnie już w przeszłości zgwałcona gwinejska czarnoskóra pokojówka z wyciętą łechtaczką (pochodziła z religijnej islamskiej rodziny), w dodatku nie umiejąca czytać ni pisać w jakimkolwiek języku. Afera ujawniła że francuskie gwiazdy rzekomo niezależnych mediów okazały się licytować i współzawodniczyć w zaliczaniu kolejnych polityków z czołówek gazet. W Polsce może być podobnie, także w wersji homoseksualnej, i także w przypadku partii konserwatywnych. Nie jest miłe gdy dziennikarze różnie traktują gości, bo z jednym uprawiali seks, a z innym nie. 
 
Brytyjska afera Murdocha otworzyła oczy na stosunki na styku rząd- media. Wielki potentat mediów przychodził na herbatkę do szefa tamtejszego rządu tylnymi drzwiami. Niewygodny dla oskarżonych świadek, szołbiznesowy wydawca "NotW", nader nagle umarł. Policja brytyjska nie znalazła w tym nic podejrzanego. Niestety, brytyjska policja była w sprawie Murdocha jedną z trzech stron całej afery, istnialy "drzwi obrotowe" między koncernem Murdocha a całymi strukturami policji. Dziś konkurencujne wobec imperium magnata media poddają w wątpliwość policyjną wersję wydarzeń na temat tej śmierci. Rząd okazał się być silnie powiązany z tabloidowym magnatem, a wymiana wrażliwych dokładnych informacji trwała w najlepsze, zapewne istniały też prezenty w drugą stronę. Murdoch zszargał swoje imię, z afery wyszedł jako poświadczający nieprawdę. 
 
Polska wydaje się potrzebować wielkiej afery. Odsłaniającej, tak jak afera Rywina, styk mediów i polityki, odsłaniającej jak medialne imperia załatwiają swoje interesy. I ona jest. Przecież Polska jest krajem gdzie napycha się miliardami kabzę nadal małej grupie naziemnych nadawców telewizyjnych, podczas gdy w wielu krajach naziemnie nadaje i ponad sto stacji TV. 
 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka