Ostatnie chwile przed ogłoszeniem wyników wyborów upływają w USA w cieniu licznych afer które ujawnił portal Wikileaks. Zaufanie do mediów mainstreamowych spadło natomiasto do rekordowo niskiego poziomu już we wrześniu 2016 roku. Ujawniono 34 pakiety mejli szefa kampanii wyborczej Hillary Clinton oraz dwa pakiety mejli z komitetu demokratów DNC. Co jest w tych mejlach? Są to "wiadomości z fabryki parówek".
Są to wiadomości wstrząsające, powodujące swoją zawartością bezsenność dla czytelnika.
Wikileaks ujawniło także nieco mniej liczne "polskie wątki". Są to wiadomości w pełni i całkowicie wstrząsające i przerażające. Niektóre z nich powodują niestrawność, inne skręt kiszek, a jeszcze inne- zapewnią nam nieprzespaną noc. Zawartośc mejli została przedyskutowana na takich portalach jak Twitter (na przykład tag #wikileaks) czy Reddit. Niemniej aż 15 % kont na Twitterze dyskutujących o wyborach to automatyczne, sztuczne boty, jak donosi CBS Local.
Twitter cenzuruje toczące się dyskusje na ten temat, na przykład usuwa je z listy najpopularniejszych tematów. O reszcie mediów lepiej nie wspominać: szefowie Google czy Facebooka po prostu znaleźli się wśród korespondujących z jednym z kandydatów w wyborach- z panią Hillary. Wg wyciekłych mejli, planowano spreparować protesty na konwencjach kontrkandydata. Ujawniono całą masę brudnych, bardzo brudnych trików wyborczych stosowanej w tej najokrutniejszej od 30 lat kampanii wyborczej.
Jedno jest pewne: Hillary Clinton jako prezydent USA będzie szantażowana tym co znaleziono w jej mejlach. Większość z nich i tak mają rozmaite tajne służby, ale część tych mejli ma zwykła, amerykańska policja, która nawet - wg plotek- zapowiedziała ich ujawnienie.
